
Nie mogę znów spać, coś wrzeszczy mi w głowie. Myślisz, że gubię sens? Nie, mój sens został gdzieś z tyłu, na początku tej autostrady. Chyba patrzę na to samo niebo co Ty, lecz dwoi się. A co, jeśli jest dla każdego z Nas – inne?
Nie mogę znów spać, coś wrzeszczy mi w głowie. Myślisz, że gubię sens? Nie, mój sens został gdzieś z tyłu, na początku tej autostrady. Chyba patrzę na to samo niebo co Ty, lecz dwoi się. A co, jeśli jest dla każdego z Nas – inne?
Skończył się czas świątecznego obżarstwa i odkładania wzięcia się za siebie na „po Świętach”, rozpoczął się Nowy Rok – czas planowania, rozliczania i obiecywania – innym i sobie, że tym razem będzie inaczej, tym razem to już na serio i na sto procent.
Najgorsze co Ci się może w życiu przytrafić, gdy jesteś już właścicielem Dziecka wymagającego nieco więcej niż maminej piersi i kawałka podłogi by być zadowolonym ze swojej egzystencji to utknięcie z nim w domu.
Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić swoim doświadczeniem pierwszych trzech miesięcy z dwójką Dzieci, może jest tutaj ktoś kto czeka na drugiego malucha, albo są to jego pierwsze miesiące z drugim dzieckiem i czuje jak ja na początku, że nie ogarnia, że to ponad jego siły. Wpis będzie optymistyczny – bo jak najgorzej by nie było, to naprawdę z czasem mija i się stabilizuje.
Są takie momenty w macierzyństwie, a nawet powiedziałabym, że jest wiele, wiele, bardzo wiele takich momentów, kiedy bardzo mocno się starasz ale mimo wszystko nie wychodzi. Gdy masz wrażenie, że oto Twoje życie jest wszystkim tym czego chciałaś, ale gdzieś, na jakimś poziomie czujesz, że to jednak nie to czego właściwie potrzebowałaś.
Wciąż w ustach mam smak jagód.
Chłonę Cię małymi dawkami, chłonę większymi i ciągle mi mało.
Czas tatuuje mi na skórze zmarszczki mijającego czasu, więc wciąż chodzę ubabrana tuszem, ciągle widząc za ścianą powiek – jagody.
Był taki czas gdy otwierałam rano oczy, jeszcze zanim Julek się obudził i myślałam: „Przyjdź i przypomnij mi, że jeszcze żyję”. A on po jakimś czasie radosnym tupotem obwieszczał mi i światu, że oto wstał i jest gotów na nowy dzień
Czytaj dalej To już 3 dni odkąd ostatnio mówiłam, że Cię kocham.
Jeśli chodzi o macierzyństwo dwójki, to wiecie, czuję się zaskoczona, że znowu dałam się zaskoczyć.
Przy Julku myślałam, że wiem już wszystko, albo przynajmniej prawie wszystko.
Myślałam, że nie ma już żadnego kowadła, które znienacka spadnie mi na głowę.
Mogłabym Wam tu strzelić takim słodko-pierdząco-pseudo-„śmieszniutkim” tekstem opowiadającym o tym, jak to z jednym dzieckiem byłam chodzącym armagedonem, a z dwójką to już w ogóle ola boga siódmy jeździec Apokalipsy to moje drugie imię. Mogłabym. Z tym, że mnie samą ostatni prawie miesiąc tak zaskoczył, że doszłam do wniosku, że sama chętnie przeczytałabym przed porodem takie doświadczenie z prawdziwego zdarzenia świeżo upieczonej podwójnej Mamy. Więc dziś na serio.
Czytaj dalej O miłości i o zdradzie czyli jak to jest z tym drugim dzieckiem?
Czasem każda z Nas ma taki dzień, kiedy ta część w Nas, która jest Matką ma depresję.