Gdy w zamrażarce tylko mięso mielone, brak pomysłu na nie, a z naprzeciwka przez okna mieszkania przyjaźnie mruga znaczek McDonald’s, ratunek jest jeden.
Domowe hamburgery z frytkami <3
Gdy w zamrażarce tylko mięso mielone, brak pomysłu na nie, a z naprzeciwka przez okna mieszkania przyjaźnie mruga znaczek McDonald’s, ratunek jest jeden.
Domowe hamburgery z frytkami <3
Niewielu z Was pewnie o tym wie, ale będąc w ciąży z Julkiem skończyłam studia podyplomowe na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego na kierunku – „Zarządzanie projektami” – i kto by pomyślał, że przyda mi się to bynajmniej nie w okolicznościach zawodowych, a życiowych. Bo przeprowadzić czteroosobową Rodzinę z dwójką małych dzieci z miasta do miasta to nie byle co.
Hej, dzieciaku.
Jest noc, a Ty śnisz sny dzikie i nieposkromione.
Hej, dzieciaku.
Jest noc, a ja zbieram Twoje oddechy, kolekcjonuję drżenia powiek, ciepło które kreśli ciszę, co mnie otula, przytula, lepi.
Mądrzy naukowcy mówią, że w ciągu 7 lat, każdy człowiek wymieni wszystkie komórki w swoim ciele na nowe.
W mojej głowie setki myśli, obrazów, wspomnień składających się w stosy cegieł, desek, na których już dawno osiadł kurz.
Moja droga jako trenera, również trenera Mam dopiero się zaczyna. Wciąż jestem w trakcie nauki, może więc nie jestem dla Was do końca wiarygodna gdy grzmię: „Zanim włączysz Chodakowską i rzucisz się do brzuszków na dywanie, sprawdź czy Twoje ciało jest na to gotowe”. To z czym spotykam się pracując z Wami – to naprawdę brak szacunku do Waszego ciała! Chcecie efektów, chcecie być fit, szczupłe, z sześciopakami – ale, jeżeli za tym nie idzie porządny fundament, to Wasze zdrowie prędzej czy później runie! Dlatego dzisiaj kieruje do Was swoje słowa Milena Kozłowska, która jest trenerką Mam od 7 lat, ukończyła warszawską Akademię Wychowania Fizycznego, jest autorką programu treningowego GymMama i Aktywnych Spacerów GymMama na świeżym powietrzu. Wraz z Iloną Brusiło – Mamą i trenerką Mam, autorką portalu ruszamymamy.pl jest również współautorką programu Mamove Wyzwanie w Samo Centrum Wszechświata, którego kolejna edycja rusza już 16 kwietnia. Od wielu lat szkoli się w treningu dla kobiet w ciąży i po porodzie.
Kobiety, które po porodzie chcą redukować wagę, zazwyczaj są kompletnie zafiksowane na punkcie kalorii. Uważają, że im mniej kalorii tym lepiej, na początku taka strategia „działa”, ale po pierwsze bardzo szybko przychodzi załamanie metaboliczne, a jak się jest na kaloryce rzędu 1000-1200 to naprawdę nie ma już z czego ciąć, a po drugie, jak tylko wracają do sensownej podaży kalorii to organizm sprytna bestia myśli sobie „Szefowa dała więcej, chowamy na przyszłość, w razie gdyby znowu przyszły ciężkie czasy”.
Niektórym wydaje się, że obecna moda na bycie fit, na diety, kaloryfery i pośladki a’la J.Lo to domena płytkich pań, które świecą tyłkami na Instagramie. Nie dla mnie. Dla mnie to nie moda, zajęłam się trenerstwem dlatego, że chciałabym wpływać na czyjś styl życia, zmieniać nastawienie kobiet na stałe. Pokazać, że nie ma w tym nic płytkiego ani powierzchownego. Jeśli podejdzie się do tematu na poważnie.
Nie wiem właściwie dlaczego ten post nie powstał wcześniej, w kilka tygodni po porodzie, ale może właśnie tak miało być, może potrzebny był mi czas by wszystko okrzepło, emocje się wyciszyły, bym mogła spojrzeć na swój poród jak najbardziej z dystansem i bym taką jak najbardziej obiektywną relację przekazała Wam.
To noc jak każda. Ze swojego małego kącika, patrzę na odbijający się w szybie księżyc. Z zagłębienia ramienia dobiega mnie cichutko szemrzący oddech mojej własnej spadającej gwiazdki – i rozmyślam.